Dosłownie kilka dni temu nad ranem na statku Stena Brittanica doszło do pożaru. Pierwsze płomienie zauważono na szczęście już o godzinie 4:30, kiedy to prom zbliżał się do brytyjskiego portu Harwich. Ta niebezpieczna sytuacja zagrażała 400 pasażerom znajdującym się na pokładzie.

Zaskakujący może być fakt, iż pożar wybuchł w ciężarówce stanowiącej chłodnię. Pojazd znajdował się na dole pokładu, stopniowo płomienie obejmowały kolejne stojące w pobliżu samochody. Zamknięta przestrzeń spowodowała duże natężenie kłębów dymu, co uniemożliwiało bezpośrednią akcję gaśniczą. Strażacy w porozumieniu z pomagającą w akcji załogą postanowili ugasić pożar partiami. Ta decyzja okazała się słuszna, dzięki czemu już o godzinie 7 rano całkowicie opanowano sytuację. Pomieszczenie zostało oddymione i zabezpieczone. Znajdujące się wewnątrz statku pojazdy usunięto z pokładu kilka godzin później. W całej akcji nie ucierpiał żaden człowiek, pasażerowie opuścili bezpiecznie pokład. Strat materialnych jest nieco więcej, z informacji wynika, że w wyniku pożaru uszkodzone zostały przynajmniej dwa pojazdy przewoźników z Polski.

Co ciekawe, już kolejnego dnia prom Stena Brittanica ponownie wypłynął na szerokie morskie wody. Jak widzimy montowanie czujników dymu i temperatury to nieodzowny element bezpieczeństwa. To dzięki takim urządzeniom można wykryć źródło ognia, zanim pożar rozprzestrzeni się na pozostałe pomieszczenia.