Firmy ubezpieczeniowe chcą minimalizować potencjalne ryzyko związane z pożarem budynku, dlatego coraz częściej dochodzi do sytuacji, gdzie ubezpieczyciel nie chce podpisać nowej umowy, a czasami nawet chce wypowiedzieć istniejącą jeżeli obiekt ubezpieczany nie jest chroniony systemem sygnalizacji pożaru. Tu niestety jest pewna pułapka, w którą można wpaść jeżeli nie uświadomimy sobie dokładnie czym jest omawiana instalacja przeciwpożarowa, nazywana także SAP lub po prostu alarmem ppoż. Najlepiej będzie jak nasz artykuł oprzemy o konkretne sytuacje, a jest ich bardzo wiele, więc przykładów z pewnością nie zabraknie, aby wyjaśnić całą sprawę dogłębnie.

Pewnego razu zgłasza się do nas firma, która prowadzi magazyn pod wynajem. Okazuje się, że ta firma chce wynająć powierzchnie magazynową na towary, które należy zaliczyć do tych o podwyższonym ryzyku. Dobrze się złożyło, gdyż firmą, która chce powierzchnie wynajmować na swoje produkty jest Klient, dla którego już wcześniej pracowaliśmy, wykonując system sygnalizacji pożaru. Jednak właściciel magazynów twierdzi, że potrzebuje zainstalować zwykłe czujniki dymu, które zostaną podłączone do istniejącej centrali alarmowej. Centrala alarmowa daje takie możliwości, więc takie zlecenie również możemy wykonać. Z dalszych rozmów jednak wynika, że w piśmie, jakie skierował do właściciela ubezpieczyciel istnieje zapis, że wymaga on systemu sygnalizacji pożarowej. Zareagowaliśmy w ten sposób, że podpowiedzieliśmy naszemu przyszłemu Klientowi, aby zwrócić się na piśmie do firmy ubezpieczeniowej, czy ta dopuszcza rozwiązanie takie, jakie zaproponował właściciel magazynu. W rozmowie telefonicznej przedstawiciel ubezpieczyciela zapewnił, że owszem, może to być system alarmowy z czujnikami dymu, jednak gdy postanowiliśmy wymóc taką informacje na piśmie, to on cały czas wracał do pierwotnego zapisu, w którym była mowa o systemie sygnalizacji pożaru.

Na pozór może to wydawać się proste, jednak zagłębiając się w szczegóły okazuje się, że system alarmowy, który w literaturze specjalistycznej nazywany jest Systemem Sygnalizacji Włamania i Napadu (w skrócie SSWiN) nie jest systemem SAP, czyli nie jest i nie może być instalacją ppoż., o której jest mowa w przepisach związanych z budownictwem i bezpieczeństwem pożarowym. Finalnie okazało się, że dla tego inwestora wykonaliśmy projekt instalacji pożarowej i zgodnie z wytycznymi zawartymi w tym projekcie, wykonaliśmy montaż systemu.

Podobnie sprawa wyglądała w przypadku innego naszego klienta, który w pewnym momencie zwrócił się do nas z prośbą o wykonanie usługi konserwacji systemu sygnalizacji pożaru. Oczywiście w pierwszej chwili poprosiliśmy o udostępnienie nam projektu tej instalacji, aby ocenić rozmiar systemu i koszty związane z wykonaniem okresowego przeglądu. W odpowiedzi otrzymaliśmy kartę katalogową centrali zwykłego systemu alarmowego (SSWiN) oraz karty katalogowe czujników dymu. Z dalszych rozmów wynikło, że przegląd taki jest wymagany przez firmę ubezpieczeniową, która nie chce przedłużyć umowy bez takiego zaświadczenia. Tutaj sytuacja wyglądała podobnie: ubezpieczyciel zażądał przedłożenia dokumentu poświadczającego przeprowadzenie „okresowego przeglądu systemu sygnalizacji pożaru„. I w tym przypadku również upłynęło kilka tygodni zanim wszystkie strony przekonały się na 100%, że w zapisie tym nie chodzi o „wyczyszczenie czujek dymu”, jak to pierwotnie miało wyglądać, ale o profesjonalną, okresową konserwacje instalacji przeciwpożarowej, której notabene w obiekcie nie było – nie istniała, gdyż nigdy nie została zamontowana. Nie było również projektu takiej instalacji.

Mieliśmy również taki przypadek, gdzie nasz stały klient, dla którego montowaliśmy różne systemy zabezpieczenia (ale w śród nich nie było SAP) zwrócił się do nas z prośbą, abyśmy wykonali mu „czyszczenie czujników” i podpisali oświadczenie, że wykonaliśmy przegląd „systemu sygnalizacji pożarowej”. Podobnie jak w innych przypadkach, tak również i tutaj nie mogliśmy pozwolić sobie na to, aby profesjonalnie działająca firma, nie miała świadomości czym jest wspomniany SAP. Dla potrzeb tej sytuacji, usługa została wykonana, ale „zaświadczenie o przeglądzie systemu alarmowego” napisaliśmy po swojemu, zgodnie ze stanem faktycznym. Ubezpieczyciel pismo przyjął i dołączył do dokumentacji. Może wydawać się, że wszystko zostało załatwione bez potrzeby tworzenia projektu i instalacji przeciwpożarowej. Otóż okazać się może, iż w przypadku pożaru ubezpieczyciel odmówi wypłaty odszkodowania powołując się na fakt, iż obiekt nie jest wyposażony w profesjonalną instalacje ppoż. Sprawa mogłaby się potoczyć różnie, ale finał sądowy jest prawie pewny w takim przypadku.

Istnieje takie stare powiedzenie, że nieznajomość prawa szkodzi, nie jest usprawiedliwieniem i nie zwalnia od odpowiedzialności za złamanie prawa (Ignorantia legis non excusat).